środa, 7 marca 2012

Cochi

Od dwoch dni okopujemy to miasto a dokladnie Fort Cochi. I naprawde wyjezdzac jutro bedzie trudno.

Wczoraj platalismy sie po miescie, ale temperatura i wilgoc doslownie zabija. W dzien okolo 35 stopnie w nocy okolo 28 stopni plus masakryczna wilgotnosc. To chyba jedyny minus tego miasta.
Ponizej zdjecia z naszego szwendania :))) Dodajmy jeszcze ze mimo tego ze jest to czyste miejsce jak na warunki Indyjskie to syf oczywiscie jest. Zastanawia nas fakt ze ludziom mieszkajacym tu wcale to nie przeszkadza. Po pracy graja w karty, pluja charaja :)) robia wszystko tylko nie sprzataja.



Kupilismy sobie rybke, a potem w okolicznej restauracji nam ja przygotowali .








Dzisiaj mielismy dzien wycieczki 7 godzinnej po rozlewisku morza w tutejszej dzungli. Bylo to najwolniejsze i najspokojniejsze 7 godzin spedzonych w Indiach :)) Cisza spokoj nikt nie chara :)))

Wycieczka jak wycieczka - plywalismy jedlismy i wrocilismy do domu




 Bardzo dobre jedzenie podczas wycieczki - oczywiscie jemy rekami.
 nasza lajba :)



Jutro rano wyjazd do Munaru pola herbaciane czekaja - Sorry ze sie jakos tak nie rozpisujemy ale naprawde czas plynie powoli i spokojnie.
Dodamy tylko ze dzisiaj po raz pierwszy od prawie 3 tygoni zauwazylismy zjawisko atmosferyczne zwane chmura :)))))))))))

2 komentarze:

  1. Hajachu.... Pozdrawiamy z Chicago i zaczynamy "obcinac" wasz szlak :-))))))

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo mi sie podoba ktorki i zwiezly opis spedzania wilnego czasu po pracy :)) graja w karty, pluja, charaja :)))) Mega :)

    OdpowiedzUsuń