środa, 29 lutego 2012

Zdjecia z Goa





 jak widzicie tlok na plazy - kochamy taki tlok :)))


Geriatria i my czli jestesmy na Goa :))

Jest pieknie jest cudownie i jest goraco :))) ale wszystko zaczelo sie od pociagu.

Mombaj nie chcial nas wypuscic, kiedy zajechalismy na nasza pierwsza stacje, z ktorej mielismy podjechac 5 przystankow do stacji z ktorej mielismy wyjezdzac okazalo sie ze dzis nie jezdza tam pociagi bo sa remonty hahaha ale bilet nam sprzedali. Na szczescie czasem mamy szczescie :) i znowu nawinol sie ktos, kto nam pomogl. Podjechalismy 4 stacje  do przodu i zostala nam przeprawa do stacji z ktorej mielismy wyruszyc na Goa. Znalezlismy riksze i podjechalismy, oczywiscie jakims dziwnym trafem pan riksiarz dokoptowal nam jeszcze 2 pasarzerow i jechalismy w 5 osob i dwa plecaki w malej rikszy hahahaha.

Pociag znaleziony bez problemu i ruszamy w droge. W drodze oczywiscie karaluchy i my na dobre nam to wyszlo Adam pierwszy raz widzial na zywo karaluchy, a Pawel nimi strzelal hahah :))) nasza zabawa tak trwala do 1;35 w nocy albowiem koleje sa tutaj odziwo punktualne ( PKP moze sie uczyc tylko w tej kwestii )

Mielismy dwa rozwiazania albo zostajemy do rana na dworcu albo jechac w miasto i noc, Pawel zdecydowal ze jedziemy w miasto, riksiarz jak zwykle znalazl sie w mgnieniu oka , wygladal jak Bin Laden :))) malo tego ewidentnie nie wiedzial gdzie mamy jechac, ale caly czas twierdzil ze wie.

Pawel stwierdzil ze damy rade i pojechalismy :))) po 20 minutach bladzenia gdzies miedzy plaza a miastem buszem a watachami psow, wysadzil nas niby pod naszym celem podrozy. Nie  byl to jednak nasz cel podrozy. Postanowilismy sie rozlozyc przed wejsciem do Guest Housu, bo nikogo nie bylo na zewnatrz. Noc, cisza , 3;00 w nocy MY i ganiajace sie psy - nie trwala ta sielanka dlugo, bo wyszla wlascicielka w koszuli nocnej :))) i nas wygonila , powiedziala ze nie ma pokoju.

Wiec poszlismy przed siebie :)) lazilismy tam i z powrotem psy nam towarzyszyly. Pawel sie nie przejmowal a Adam sie bal. W calej tej beznadziejnosci Adam chcial isc do kosciola spac, ale Pawel mu nie pozwolil bo stwierdzil ze to juz by bylo przegiecie :))) Siedlismy wiec na krawezniku na skrzyzowaniu drog pod latarnia w centrum wiochy i czekamy na dzien. A psy wciaz ganiaja :)))

Adam stwierdzil ze jego modlitwy zostaly wysluchane i stal sie doslownie cud. :)))

Nagle przed czwarta rano ciemno wciaz jak w dupie zaczely sie zbierac w okol nas lokalne kobiety z koszami na glowie, ogolnie wybuchlo zamieszanie w srod ludnosci tubylczej :))))

Zamieszanie trwa w najlepsze, Adam juz prawie spal na chodniku, a tu nagle jedna z Pan powiedziala ze ona ma pokoj uffffffffffff.
Pawel poszedl zobaczyc, a Adam spal dalej wsrod kobiet z koszami na glowach, psow, i zamieszania.

Pawel wrocil po 5 minutach i mowi JESTESMY URATOWANI :))))) Pokoj okazal sie superowym apartamentem z 2 sypialniami kuchnia i zajebista lazienka z ciepla woda ( bo to tutaj luksus) za 24 zl - chwilo trwaj :))))) - To bylo w poniedzialek 4 rano :)))

Teraz co bedziemy pisac lezakujemy 3 dni piekna plaza, super slonce i super Hawaje ( knajpa w ktorej lezymy, jemy, pijemy i opalamy sie ) lenistwo super max total efekt :)))))

Dzisiaj w ramach rozrywki kolejowej, by nie wypasc z rytmu postanowilismy podjechac na naszych super nie wygodnych rowerkach na stacjie kolejowa i kupic bilety na piatek do TELLICHERRY. Zajelo nam to tylko godzine - jestesmy coraz sprawniejsi. Doradzamy nawet innym bialym jak skutecznie i szybko kupic bilety :)))))

Plany na najblizsze 2 dni - lezakowanie :)))) zdjecia niech mowia same za siebie.

P.S. czemu geriatria? w naszej ukochanej knajpie srdenia wieku 70 lat ale wszyscy sa tak luzni i przyjazni - chillout na maxa  :)))))


Zdjecia Bombaj

Extra wyjasnienia :) o Bombaju . Bombaj faktycznie jest pieknym miastem. - Centrum najczystrze ze wszystkich. Jezeli chodzi o dzielnice poza centrum to miasto wybudowane jest na wysypisku smieci. ludzie po prostu zyja w smieciach.

Dlatego smieci w polaczeniu z 35 stopniami, zaduch zmieszany ze smrodem taki ze nie do opisania :))) 20 kilkoma milionami ludzi, mieszkaniem w beznadziejnych warunkach - ( wynajmujac je nie wiedzielismy ze jest tak beznadzejne) po prostu nas przytloczylo. Nic dodac nic ujac.





sobota, 25 lutego 2012

Kolejne pakowanie, kolejna podroz kolejna nie wiadoma gdzie wieczorem bedziemy spac

Dzisiaj mamy slabszy dzien. Bombaj faktycznie jest meczacym miastem. Pawlowi sie nie podoba Adam zas mowi ze jest OK.

Wczorajszy dzien byl ogolnie caly czas pod gore. Pojechalismy na droga strone miasta zobaczyc Boliwood Film City a w miejscu gdzie powinien byc Boliwood byly slamsy, Wiec szybko sie z tamtad zwinelismy i pojechalismy do Parku podobno najladniejszego w Bombaju a tam mielismy kolejna okazje poogladac slamsy z bliska. Wypozyczylismy sobie tam rowery ktore nas totalnie wymeczyly bo temperatura wynosila chyba 40 stopni.

Po przygodzie z parkiem pojechalismy na stacje kupic bilety na Goa co okazalo sie prawie misja nie mozliwa :) kupowalismy bilety 3 godziny zwiedzajac przy tym 4 rozne stacje, a jak trafilismy na wlasciwa, to tam odsylali nas z okienka do okienka, masakrystyczna biurokracja. Ale koniec koncow sie udalo :) Dzis o 15:00 (niedziela) wsiadamy do pociagu do Madgaon na Goa :)))

Konczymy idziemy sie pakowac zrobic ostatnie zakupy i wdroge ......

Dzisiaj mija 1 tydzien naszej wesolej wyprawy hahaha :)))

piątek, 24 lutego 2012

Bombay - goraca perla w koronie :)))

Po 17 godzinach w luksusach, bo omylkowo kupilismy bilety na tak droga klase ( cale 80 zl os. za 17 godzin w klimie ) naprawde oplacalo sie ale mimo wszystko mamy wrazenie ze przeplacilismy :))). Ogolnie po raz pierwszy nikt nas nie zaczepial i nikt od nas niczego nie chcial, nie chcial tez nikt zostac naszym przyjacielem az dziwne :)))
Jestesmy w Bombaju jedyne 35 w cieniu ( wedlog IPhona :)))) jest goraco ale przyjemnie. Wiatr od morza
Po przyjezdzie oczywiscie jak zawsze probowali nas wyruchac na kasie :))) ale nie dalismy sie zamiast 500 rupi za taxi zaplacilismy 8 za kolejke miejska - niezla oszczednosc. Dojechalismy sobie do Colaba ( dzielnica nad morzem) i w 10 minut znalezlismy pokoj bez sufitu ale z wiatrakiem :))) ogolnie jest ok - smierdzi jajecznica hahahaha. Ale jest tanio wiec nie narzekamy.

W planie chcemy tutaj zostac 2 lub 3 dni , zobaczyc Bolwood i dostac role w filmie ( placa podobno za dzien zdjeciowy 500 rupii - 30 zl hehehe takiej kasy nie przepuscimy :)))) a reszta wyjdzie w praniu.

To tyle od nas jestesmy zmeczeni slonicem - a jak tam wasza pogoda bo slyszelismy ze jest powyzej 0 stopni. :))

Jak bedziemy na GOA to sie odezwiemy i dodamy zdjecia z Mombaju

PiA




jak jest kazdy widzi - 






 
jedni z miliona przyjaciol :)))

środa, 22 lutego 2012

Milionowy Przyjaciel w Jaipurze

Wszystko zaczelo sie w dordze z Agry do Jaipuru a bylo to wczoraj. W ciemnym i smierdzacym pociagu ( ale smrod juz powoli zaczyna byc znosny) poznalismy ( i tu zaczyna sie problem nie znamy do dzis jego imienia ) bardzo fajnego goscia ogolnie ogarnial temat Jaipuru wiec od razu zostal naszym przyjacielem. Nalezy jeszcze wspomniec o warunkach jakie panuja w tutejszych pociagach, Nie wyobrazacie sobie takiego scisku ludzie wystawali przez okna i drzwi i tak oto spedzilismy 5 godzin w milym towarzystwie smrodu, tloku i syfu, my mielismy miejsce siedzace :)))))))
Wracajac do przyjaciela z pociagu pomogl nam znalezc bardzo fajny Guest House a on mieszka obok w domu.
Gosciu zyje na wysokim tutaj poziomie zaprosil nas na sniadanie ze swoim kolega ktory przyjechal po nas autem, a byla to Toyta tutaj ogolnie nie widziana :)) RG tak sie nam przedstawil wygladal jak gwiazda tutejszych filmow z Boliwood - wiec ogolnie szacun :)))). a najwazniejsze nie zaplacilismy ani jednej rupii dalismy mamiary na facebooka, gosc oszalal ze szczesnia ze ma nowych bialych przyjaciol. Po sniadaniu zostawili nas, a my pojechalismy riksza do centrum.
Jazda rikssza to mistrzostwo swiata wszyscy jada jak chca pod prad wpychaja sie ( to co bylo w Egipcie to pikus) jada na czerwonym ogolnie tak jak im najlatwiej. Ale mielismy sie przekonac wieczorem ze to NIC.
Wieczorem poszlismy z chlopakami :))) na impreze drink jak drink w hotelu gdzie w barze bylismy tylko my nie zapowiadal ze bedziemy pic i jesc na miescie gdzie znowu bylismy atrakcja turystyczna. 1:00 w nocy poszlismy na gorace kurczaki ( najlepsze na swiecie hmy hmy pycha) do knajpy na ulicy tak syfiastej ze w polsce sanepid z Magda Geslerr zamkneli by ja na wejsciu :))) Potem pojechalismy porzuc i popluc sobie troche czegos odswiezajacego- lisc z czymss w srodku do tej pory nie wiemy co to bylo. Tam rowniez zainteresowala sie nami policja ale ze bylismy z przyjaciolmi skonczylo sie wszytko OK. Powrot byl bardzo wesoly 5 wypadkow uniknelismy cudem boskim w miedzy czasie wyszla krowa i zrobil sie korek ;)) Bo krowie sie nie chcialo spac .:)))))

Dzis wstalismy i odrazu nas lekko przesralo :) ale spoko jest OK Zdrowie dopisuje
Pojechalismy na stacje kupic bilety do Mumbaju ( jutro o 14:00 wyjazd) pierwszy raz riksiarz powiedzial nam mniejsza cene niz my zaproponowalismy - w targowaniu dalej nie jestesmy mistrzami :))))
Na stacji spotkalismy dwie fajne dziewczyny jedna Polke i Niemke prawdopodobnie dolacza do nas na GOA, Dzien zlecial raz dwa oczywiscie poznalismy kolejnych przyjaciol ktorzy po wspolnej herbatce zaproponowali nam wspolny wieczor, zobaczymy co wieczor przyniesie, Po herbatce chlopaki wsiedli w trojke na motor i odjechali. Zaporonowali nam jazde w piatke, ale do tej pory nie wiemy dlaczego odmowilismy hehe :))))

 smorod trabienie halas i rumor ktory tu panuje i to ze wszyscy chca zostac naszymi przyjaciolmi - powoli zaczyna nam nie przeszkadzac, ale milionowy przyjaciel w Jajpurze napewno juz jest. :)))

Jutro przed nami 17 godzin w super luksusowym pociagu do Mombaju bedzie goraco nie mowimy tu o pogodzie :))))

P i A

poniedziałek, 20 lutego 2012

kilka zdjec




Incredible INDIA

Zeby wam sie lepiej pracowalo bo wiemy ze w Polsce jest 10;00.

My juz jestesmy po obiedzie. Ale od poczatku.

Po wyladowaniu w New Dehli i po odprawie zastalismy kraj zachodni piekne lotnisko mili ludzie oraz kolejka podmiejska ktorej nawet nie ma takiej w Polsce po prostu perfekt, kolejka ekskluzywna dlatego jechalismy sami ;). Na tym koniec podobienstw , potem zderzylismy sie z brukiem doslownie i w rzeczywistosci.

New Delhi rankiem, a bylo jeszcze ciemno bylo tak glosne i tloczne ze nawet nie wiedzielismy co mamy robic, spotkalismy bladzaca pare dorwal nas riksiaz ze swoim kolega i powiedzial ze wie gdzie jest nasz Hostel - ( hostel byl 2 minuty piechota od dworca). Po 10 minutach jazdy i tlumaczenia ze chyba juz jestesmy za daleko zatrzymalismy sie w ciemnej brudnej dzielnicy gdzie mial byc niby nasz hostel, poinformowal nas ze cala dzielnica jest zamknieta bo 2 dni temu wybuchla tam bomba :)  ( sraty taty). Oczywiscie nie dalismy sie i postanowilismy wrocic na dworzec, jednak ryksiarz tez nas poinformowal ze dworzec jest zamkniety i nas tam nie zabierze,( biorac pod uwage ze 10 minut wczesniej nas z tamtad zabral. Po 10 minutowej klutni zostawil nas pod stacja metra. Ogolnie nie wiedzielismy gdzie jestsmy i co to za stacja metra. Postanowilismy wziasc innego riksiarza ktory za 20Rupii przewiozl nas dookola ronda i zostawil nas pod ta sama stacja metra. Bo z nim tez sie poklucilismy. Konczac dotarlismy na dworzec i stwierdzilismy ze od razu jedziemy do Agry. Musimy wspomniec oczywiscie o Indyjskim PKP :)))))  pociag mial  wyruszyc o 7;45 a 9;00 wyruszylismy nie wpominajac o tym ze SMRUD byl taki ze Pawel 3 razy o malo nie zwymiotowal hehehe ogolnie qrwa dramat :))) nie wybrazacie sobie tego smrodu :)))) ale dalismy rade, jestesmy atrakcja turystyczna wszyscy robia sobie  nami zdjecia :))

Teraz jestesmy w Agrze hotel nawet spoko ciepla woda z wiadra :) doszlismy do perfekcji w podmywaniu :)))
Taj Mahal zwiedzony i naprade robi wrazenie piekny pogoda jak w lecie lekki upal :)
Jutro rano z nowu przygoda z pociagiem i jedziemy do Jajpuru

sobota, 18 lutego 2012

Moskwa przywitała nas najdroższym piwem he he he 35 zł za jednego Carlsberga to lekkie przegięcie ;)

New Delhi nadlatujemy

Jest jak jest - bez szału czekamy na lot do Moskwy a potem to niech moc będzie z nami ;)


piątek, 17 lutego 2012

PAKOWANIE ....ogólnie cóż więcej można dodać do tego słowa?Wszytko jest zamknięte w jednym plecaku wszystkie plany, marzenia i oczekiwania. Nie pozostaje wiec nic innego jak wstać jutro rano i pójść na przeciw przygodzie. A ta już tuż tuż ....

sobota, 11 lutego 2012

A za tydzień w tym czasie.... lecę już do Moskwy :) Ogólnie strasznie szybko minął mi czas przed wyjazdowy, ale powiedzmy całe to zamieszanie skończyło się dobrze. Dziś zajmuje się wiec na spokojnie kremami, plecakami i wszystkim tym czym człowiek się zajmuje przed wylotem a czego nawet nie jest wstanie nazwać  gdyż milion myśli kłębi się w głowie :)